Poradnik Polisolokaty
Czym są tzw. polisolokaty?
Umowy ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym łączą w sobie element ochronny z elementem inwestycyjnym (połączenie lokaty z oszczędnościowej z polisą na życie). W założeniu konsument wpłaca składki ubezpieczeniowe, które przeznaczane są zarówno na cel służący ochronie ubezpieczeniowej oraz na cel inwestycyjny (składka inwestowana jest w ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe).
Zazwyczaj polisolokaty są produktem długoterminowym – najczęściej okres obowiązywania umowy wynosi 15 lat.
Sąd Najwyższy w swoim orzecznictwie wskazał, że przepisy nie przewidują proporcji jaka powinna występować pomiędzy częścią ochronną i częścią inwestycyjną, a strony mogą korzystać ze swobody umów. Jednakże umowa musi realizować obie funkcje. Nie może być skonstruowana tak, że jedna z funkcji jest realizowana wyłącznie iluzorycznie, a tak działo się w praktyce tego rodzaju umów.
Brak kwotowego określenia w umowach sumy ubezpieczenia powodował, że ochrona ubezpieczeniowa była jedynie pozorna. Brak rzeczywistego elementu ochronnego w umowie, który dawałby gwarancję określonego przysporzenia majątkowego na wypadek zdarzenia ubezpieczeniowego sprawił, że nie ma podstaw do uznania takiej umowy za ważną, gdy zawarta jest pod nazwą „umowa ubezpieczenia na życie”.
W tzw. polisolokatach świadczenia ubezpieczonego były precyzyjnie określone kwotowo, a świadczenia ubezpieczyciela bardzo ogólnikowo, wg zasad, które nie były znane ubezpieczonemu. Wszystkie decyzje odnośnie inwestowania środków pieniężnych również były podejmowane przez ubezpieczyciela bez jakiejkolwiek konsultacji z ubezpieczonym.
Ponadto z reguły ubezpieczyciel przez cały okres trwania umowy pobierał opłaty administracyjne, które w żaden sposób nie były powiązane z dokonywanymi przez niego inwestycjami ani adekwatne do podejmowanych przez niego działań.
Umowa ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym nie może być skonstruowana tak, że funkcja ochronna jest realizowana wyłącznie iluzorycznie.
W powszechnie zawieranych umowach proporcje te były jednak znacznie zachwiane co powodowało, że ubezpieczyciel w zasadzie nie ponosił jakiegokolwiek ryzyka związane z ochroną ubezpieczeniową konsumenta, a podstawową cechą umowy ubezpieczenia jest właśnie to, że ubezpieczyciel ryzykuje, że będzie musiał wypłacić środki większe niż te, które uzyskał.
Sąd Apelacyjny w Warszawie, w wyroku z dnia 24 maja 2019 r. (sygn. akt V ACa 451/18) jasno wskazał, że „możliwość zawierania umów ubezpieczenia z elementem inwestycyjnym, swoboda stron w ustalaniu warunków umowy w tym proporcji między elementem inwestycyjnym a ochronnym, nie daje podstawy do uznania za ważną umowę zawartą pod nazwą ubezpieczenia na życie, gdy nie zawiera ona w sobie praktycznie żadnego elementu ochronnego, dającego gwarancję określonego przysporzenia na wypadek zdarzenia ubezpieczeniowego.”
Rezygnacja ubezpieczonego z umowy w trakcie jej trwania (z reguły w początkowym okresie jej obowiązywania) często wiąże się z poniesieniem wysokich kosztów w postaci tzw. opłaty likwidacyjnej czy też świadczenia wykupu. W początkowych latach obowiązywania umowy wysokość opłaty wynosi nawet 90% zgromadzonych środków, a w czasie trwania stosunku prawnego obniża się.
Zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego III CZP 51/19 „Rozumiane w ten sposób „świadczenie wykupu” czy też „wartość wykupu” stanowi rewers „opłat likwidacyjnych” – jak wynika to z przeglądu orzecznictwa – powszechnie zastrzeganych w ogólnych warunkach ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Różnica pomiędzy takimi opłatami a „świadczeniem wykupu” czy też „wartością wykupu” sprowadza się w zasadzie do sposobu ujęcia (to ostatnie skonstruowane zostało od strony „pozytywnej” – określając kwotę wypłacaną ubezpieczającemu). Ekonomiczna istota obu konstrukcji pozostaje jednak tożsama.”
Z orzecznictwa jasno wynika, że zastrzeganie przez ubezpieczyciela tzw. opłaty likwidacyjnej w znacząco wygórowanej wysokości tj. pochłaniającej całość bądź znaczną część środków pieniężnych wpłaconych przez konsumenta z tytułu składek ubezpieczeniowych stanowi nieuczciwą praktykę rynkową. Co więcej, w większości sytuacji konsumenci nie byli należycie informowani o rzeczywistym charakterze owej opłaty, podstawach jej obliczania czy też skutkach przedwczesnego rozwiązania umowy.
W wyroku z dnia 28 września 2018 r. (sygn. akt I CSK 179/18) Sąd Najwyższy wskazał, że „opłata likwidacyjna pełniła funkcję ukrytej i zarazem dotkliwej dla konsumenta kary umownej za rezygnację z kontynuacji umowy (zawartej na czas nieoznaczony), która to kara miała zrekompensować stronie pozwanej zakładane przez nią korzyści z zawartej umowy przy całkowitym bądź rażąco nieproporcjonalnym kosztem konsumenta, który w ten sposób tracił całość lub przeważającą część zainwestowanych środków. Powyższe pokazuje rażącą dysproporcję w prawach i obowiązkach stron, przy rozwiązaniu umowy w początkowych latach jej obowiązywania.”
Niewątpliwie więc klauzulę dot. opłaty likwidacyjnej należy uznać za niedozwolone postanowienie umowne, z uwagi na jej rażąco wygórowaną kwotę.
Jak wynika z jednolitego orzecznictwa Sądu Najwyższego, roszczenie o wypłatę wartości sumy wykupu ubezpieczenia przedawnia się w terminie określonym w art. 118 KC.
Dla roszczeń powstałych przed 09.07.2018 r. (gdy konsument przed tym dniem wycofał się z umowy) termin przedawnienia wynosi dziesięć lat.
Dla roszczeń powstałych po 09.07.2018 r. termin przedawnienia wynosi sześć lat.
Brak poinformowania konsumenta o ryzyku, jakie powoduje rozwiązanie umowy na skutek zaprzestania opłacania składki ubezpieczeniowej, która była przeznaczana na cel inwestycyjny, w postaci utraty całości zainwestowanych środków (lub ich znacznej części).
Postanowienia dotyczące tzw. opłat likwidacyjnych, które to były rażąco wygórowane i miały za zadanie m.in. zniechęcić konsumentów do wypowiadania umów.
Brak wskazania w umowie sumy ubezpieczenia, która jest jednym z niezbędnych postanowień umowy ubezpieczenia, bez którego umowa ta nie może prawidłowo funkcjonować i zapewniać realnej ochrony ubezpieczeniowej. Umowa ta wymaga bowiem dla swojej ważności określenia świadczenia należnego od ubezpieczyciela w razie zajścia wypadku ubezpieczeniowego.
W klasycznych mowach ubezpieczenia na życie suma ubezpieczenia jest kwotą stałą, która zostaje wypłacona po śmierci ubezpieczonego. Zazwyczaj jest to kwota wyższa niż suma wpłaconych składek.
Z kolei w polisolokatach suma ubezpieczenia zazwyczaj nie była określona kwotowo, a więc nie było możliwości jej ustalenia w momencie zawierania umowy (wynikała ze stopnia efektywności inwestycji w fundusze kapitałowe). To skutkowało brakiem gwarancji wypłacenia określonej sumy. Suma ubezpieczenia równała się wpłaconym składkom, a nawet mogła być niższa. Ochrona ubezpieczeniowa była więc iluzoryczna.
W ramach unieważnienia umowy ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym konsument może się starać o zwrot wszystkich wpłat dokonanych z tytułu składek ubezpieczeniowych.
Unieważnienie umowy ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym ma ten skutek, iż ubezpieczyciel i ubezpieczający zobowiązani są dokonać między sobą wzajemnych rozliczeń. Ubezpieczyciel ma więc obowiązek zwrotu konsumentowi całości wpłaconej przez niego sumy, jako świadczenia nienależnego (a więc nie tylko np. nienależnie pobranej opłaty likwidacyjnej).